O spotkaniu z wampirem

Ponieważ Serbowie odmówili współpracy, więc po przekroczeniu Dunaju posuwano się dość szybko wzdłuż rzeki prosto na wschód. Po miesiącu wojsko dotarło pod Nikopol. Zamku nie atakowano, by nie tracić czasu, zdobyto jednak przedmieścia, ponieważ rozeszła się wieść, że ukryto tam ogromne skarby. Korzystając z obfitości żywności i paszy biwakowano pod miastem kilka dni.

Wówczas to do obozu królewskiego zawitał hospodar wołoski Vlad (Władysław) Dracul, którego przydomek (po wołosku) znaczy „Diabeł”, lub też (z łacińskiego draco) „Smok”, był bowiem kawalerem ustanowionego przez Zygmunta Luksemburskiego Orderu Smoka. Był to dobry i doświadczony wojownik, a przy tym bezwzględny, który przeszedł do legendy jako osławiony, nieśmiertelny wampir Dracula.

Tymczasem na ten wątpliwy zaszczyt zasłużył sobie raczej jego syn i następca, Vlad Palownik, zwyrodnialec, który zasiadając do obiadu na trawie, lubił sobie poprawiać trawienie widokiem ofiar ścinanych, wieszanych, ćwiartowanych, żywcem obdzieranych ze skóry, palonych na stosie lub wbijanych na pal. Stąd jego przydomek Tepes, czyli „wbijacz na pal”. Zgładził ponoć w ten sposób ponad 100 000 ludzi, Turków i swoich, winnych (wyplenił rozbójnictwo) i niewinnych, ponieważ w tym względzie nie był wybredny. Trzeba jednak przyznać, że był odważnym i dobrym wodzem, który posłom sułtańskim, gdy nie zdjęli przed nim turbanów, kazał je przybić ćwiekami do głów na stałe, po czym długo stawiał opór atakującej go armii tureckiej. Ojcu pod Nikopolem nie towarzyszył, gdyż z bratem Radu Pięknym przebywał wtedy w tureckiej niewoli, gdzie poddawano go wyuzdanym praktykom, co w jakiś sposób tłumaczy jego późniejsze bestialstwo, z upodobaniem opisywane i ilustrowane zwłaszcza w Siedmiogrodzie, a potem w Niemczech. To on po śmierci miał się przemienić w Nosferatu – wampira, wieki całe grasującego w Transylwanii (a na gościnnych występach nawet w Anglii) i wypijającego krew ofiarom.

Dracula, który przybył z trzecim synem, Mirczą, przeraziła szczupłość sił królewskich i jął namawiać Władysława [Warneńczyka] do odwrotu, wedle Grzegorza z Sanoka (a piórem Kallimacha) powołując się na złą przepowiednię biegłej wróżychy Sekuzy.

IMAGINACJA 12

Podążając na spotkanie z krzyżowcami Dracul, będący za pan brat z siłami nieczystymi jak na Diabła przystało, wstąpił do wsi Sullonie, gdzie mieszkała obdarzona wieszczym darem słynna czarownica Sekuza, aby wypytać ją o powodzenie wyprawy, od czego uzależniał swój udział.

– Mów, co widzisz – zażądał od wiedźmy.

– Czarno widzę – odparła wróżka odprawiając stosowne czary-mary. – „Król nieszczęśliwie będzie walczył i chociaż nieprzyjaciel zrazu kilka razy odparty zostanie, z resztkami, które mu pozostaną nagle szczęśliwie do końca utrzyma się i zwycięży”.

Bohatersko powstrzymawszy się od nadziania wiedźmy na pal w nagrodę za niepomyślną wróżbę, Dracul co sił w końskich nogach popędził pod Nikopol, by ostrzec króla Władysława.

– A kogo to dobre losy do nas przywiodły? – spytał ucieszony Władysław na widok kilkutysięcznej gromady zbrojnych przybywających w sukurs jego mizernej armii.

– Raczej diabli – zauważył zgryźliwie Cesarini. – Toż to twój imiennik, najjaśniejszy panie, Vlad Dracul. Powiadają, że to wampir i z diabłem trzyma.

– Nigdy nie widziałem żywego wampira – ucieszył się Grzegorz z Sanoka „jako ciekawy badacz obyczajów i obrzędów cudzoziemskich”. – Ciekawe, po co przybył.

Tymczasem Dracul, przerażony słabością królewskiego wojska, jął na wszystko zaklinać króla, by poniechał wyprawy.

– „Radzę ci – rzekł – jak najusilniej odwrót, chociaż bowiem nie posiadam wszystkich wiadomości, potęgę jednak Turków znam z doświadczenia i widziałem, że cesarz turecki z większym wojskiem wyjeżdża na polowanie, niż ty na wojnę przeciw niemu”. Zaklinam cię – wracaj póki czas, bo inaczej czeka cię pewna klęska, przepowiadam ci to!

Wielu rycerzom dobra rada doświadczonego wojownika trafiła do przekonania, również samemu Władysławowi, który miał podręcznik krystalomancji i w wolnych chwilach zabawiał się przepowiadaniem sobie przyszłości z kryształowej kuli, czego jednak zapomniał uczynić przed wyprawą.

– Apage, satanas! Przepadnij, szatanie! – wrzasnął kardynał Cesarini do Dracula. – Nie będziemy słuchać przepowiedni jakiegoś wampira! Ja, jako wysłannik papieża, chyba lepiej wiem, co Pan Bóg nam zgotował i przepowiadam zwycięstwo!

Podziękował więc Władysław Draculowi za radę, lecz z niej nie skorzystał. „Po doznanej klęsce dziwili się wszyscy, nie tak roztropnością owego męża, jak raczej wieszczym słowom proroka, który sam jeden odważył się królowi przepowiedzieć skutek wyprawy”, napisał Długosz.

Mimo iż Dracul ostrzegał, że sułtan z większym pocztem wyjeżdża na polowanie niż Władysław na wojnę z nim, Cesarini zdołał przekonać króla do kontynuowania wyprawy. A odjeżdżając poczciwy Dracul, niesłusznie mianowany wampirem, pozostawił jednak w obozie królewskim swego syna Mirczę z 4- tysięcznym oddziałem, Władysławowi zaś podarował dwa śmigłe rumaki oraz dwóch Wołochów doskonale znających okolicę, którym przykazał, by nie odstępowali króla na krok i ratowali w razie potrzeby.

Komentowanie wyłączone